top of page

12th century stories

Kartka z pamiętnika Aleksandry L. 

25 marca 1199 r. pojawiłam się w Wielkiej Brytanii na placu Buckingham . Kiedy tam wędrowałam usłyszałam o królu Ryszardzie Lwie Serce i o tym, że kiedyś chciał sprzedać Londyn. Wędrując dalej spotkałam go. Powiedziałam mu, że doszły mnie słychy, że chciał sprzedać Londyn i zapytałam dlaczego chciał to zrobić. Wtedy odpowiedział mi ,, Nigdy nie lubiłem Londynu, zawsze jest tam zimno i ciągle pada deszcz, dlatego powiedziałem wtedy, że sprzedałbym go gdyby tylko znalazł się kupiec”. Podziękowałam za odpowiedź i opuściłam plac. Zanim zdążyłam wyjść z placu usłyszałam krzyk króla, obejrzałam się i zobaczyłam, że w jego lewym ramieniu jest strzała. Król wezwał do siebie chirurga, a ten usunął strzałę. Jednak przez nieodkażoną ranę wdała się gangrena. Wtedy opuściłam plac i poszłam zwiedzić Wielką Brytanię. Widziałam m.in. Stadion Highbury na którym właśnie rozgrywał się mecz. Poszłam dalej i zobaczyłam piękny budynek był to Londyński teatr Duke of York's Theatre. Wsiadłam do autobusu i po chwili jazdy kierowca się zatrzymał, po obejrzeniu silnika oznajmił, że jest zepsuty. Poprosił o wyjście z autobusu, wszyscy go wysłuchali i opuścili pojazd i rozeszli się. Ja jedyna stałam obok autobusu, ponieważ nie miałam jak wrócić. Zapytałam kierowcy gdzie jest najbliższy hotel, kierowca wytłumaczył mi, że hotel jest zaraz za rogiem. Poszłam więc do hotelu a tam recepcjonistka powiedziała, że jest tylko jeden bardzo mały pokój i do tego nie używany przez kilka miesięcy. Zgodziłam się na ten pokój, ponieważ mój pobyt w Wielkiej Brytanii właściwie się kończył. Kiedy weszłam do tego pokoju nie wydawał się taki zły. Poszłam więc obejrzeć go dalej. Jednak byłam już tak zmęczona, że nie miałam siły do niczego więc poszłam spać. Następnego dnia obudziłam się i w rogu pokoju zobaczyłam coś przykrytego płachtą, podniosłam ją a pod nią leżało mnóstwo obrazów przede wszystkim królów, był tam m.in. portret króla Ryszarda Lwie Serce, oraz jego poprzednika Henryka II Plantageneta. Postanowiłam, że nie będę dotykać obrazów, ponieważ mogą one być czyjąś własnością. Niestety mój czas w Wielkiej Brytanii się kończył i musiałam wracać do domu. Wyszłam z pokoju zamknęłam go i przy wyjściu oddałam klucz recepcjonistce. Wyszłam z hotelu i akurat przed nim stał autobus do którego wsiadłam i poprosiłam aby zawiózł mnie na plac Buckingham, na którym ponownie spotkałam króla z którym się pożegnałam. Zamknęłam na chwilę oczy a gdy je otworzyłam byłam w swoim domu. To była niesamowita przygoda.

Kartka z pamiętnika Roberta B. 

To był ważny dzień na który czekałem bardzo długo. Wreszcie postanowiłem sprawdzić, czy to prawda, że mój dziadek nie chowa swojego samochodu do garażu ponieważ przechowuje tam... wehikuł czasu.

 

Gdy wszedłem do garażu moim oczom ukazał się dziwny fotel. Gdy na nim usiadłem i przycisnąłem czerwony guzik urządzenie wydało dziwny odgłos, a wszystko dookoła zaczęło wirować. Po chwili znalazłem się w miejscu, które nie przypominało niczego co dotychczas widziałem.

 

Przeniosłem się do średniowiecznego Londynu w przeddzień uroczystej koronacji króla Ryszarda I Lwie Serce, która miała miejsce 3 września 1189 roku w Opactwie Westminsterskim.

 

Wszystko było inne, ludzie inaczej ubrani. Nie było latarni, a ulice bardzo nieprzyjemnie pachniały z rynsztoka. Ponieważ mój współczesny ubiór bardzo się wyróżniał na tle pozostałych mieszkańców miasta, zostałem pojmany przez staż królewską i doprowadzony przed obliczę króla Ryszarda. Król przerwał przygotowania do koronacji i zadawał mi pytania w języku, który przypominał francuski, a nie język angielski jak można było tego oczekiwać po królu Anglii. Potem dowiedziałem się, że Ryszard Lwie Serce nigdy nie nauczył się języka angielskiego, ponieważ uważał, że znajomość tego języka jest mu do niczego nie niepotrzebna.... Za pośrednictwem tłumacza, wyjaśniłem mu skąd pochodzę i jak się znalazłem w Londynie.

 

Chyba mi nie uwierzył, ale pozwolił mi zadać jedno pytanie. Spytałem się go, czy to prawda, że chce sprzedać Londyn, aby sfinansować swoje słynne wyprawy wojenne. Roześmiał się, a po chwili odpowiedział, że sprzeda miasto każdemu kto będzie miał wystarczająco dużo pieniędzy, aby go kupić...nawet mi. Powiedziałem mu, że Londyn będzie w przyszłości jednym z najważniejszych miast na świecie, a przez wiele lat stolicą wielkiego imperium „nad którym nigdy nie zachodzi słońce”. Chyba nie potraktował tego poważnie, ale jak wiadomo z lekcji historii do sprzedaży Londynu jednak nie doszło.

 

Wykorzystując chwilowe zamieszanie związane z przybyciem na uroczystość kolejnych gości udało mi się dostać do wehikułu, który na szczęście nie był uszkodzony. Po naciśnięciu zielonego przycisku maszyna przeniosła mnie z powrotem do garażu dziadka. Byłem szczęśliwy, że udało mi się bez szwanku powrócić do naszych czasów. Dobrze, że nie zostałem w Londynie do dnia koronacji ponieważ nie chciałbym być świadkiem krwawego pogromu mniejszości żydowskiej, który miał miejsce bezpośrednio po uroczystości.

Kartka z pamiętnika Jana W.

DZIENNIK JANA

Kłodzko, 12. 05. 2016 r.

 

   Dzisiaj był 1 dzień naszej klasowej wycieczki do Kotliny Kłodzkiej. Zwiedziliśmy twierdzę, potem zjedliśmy pyszny obiad. Z niecierpliwością czekałem na jutro…

Kłodzko, 13.05. 2016 r.

 

Dzisiaj piątek trzynastego. Niektórzy twierdzą, że to pechowy dzień …
Ja nie wierzę w takie bzdury i głupstwa. O, wchodzimy na Szczeliniec Wielki, najwyższy szczyt Gór Stołowych. Na szczycie kupiłem sobie kuszę ze strzałami. Rewelka! Naprawdę świetna rzecz! Tak się zapatrzyłem w to moje cudo, że nie spojrzałem pod nogi…

-Aaaaaaaaaaaaa- krzyczałem wniebogłosy…

-Ratunku! Ja spadam!

I oto znalazłem się w lesie. Otoczyli mnie dziwni, zakapturzeni goście. Byle nie Asasyni – pomyślałem. Przyjrzałem im się dokładniej. Zobaczyłem, 
że każdy z nich ma łuk i sztylet,  a jeden był wyższy niż inni. On trzymał w ręku też miecz. Zorientowałem się, że to chyba Robin Hood i jego kompania łuczników. Pomyślałem,  że musiałem przenieść się w czasie i czeka mnie niezwykła przygoda w lesie Sherwood…

 

Sherwood,

czasy panowania króla Ryszarda Lwie Serce, ok.1190 rok.

 

Gdy z nimi poszedłem, mijałem duuuże drzewa o niezwykłych kształtach. Właśnie między największymi z nich była baza Robin Hooda i całej łuczniczej gromady.

-Ej, Jaś co tam trzymasz za przedmiot?- spytał Mały John.

- To pióro, czyli rzecz do pisania-wyjaśniłem uprzejmie.

- Aha, nie rozumiem, ale dobra opowiesz mi o tym przy okazji- odpowiedział mężczyzna.

Niedługo później zostałem drużynowym skrybą (jako jedyny który umiał pisać) i notowałem dzieje łuczników. Szczególnie cieszyłem się z tego, że nikt nigdy nie mówił mi, że piszę nieładnie, nieczytelnie albo że moje litery przypominają egipskie hieroglify!!! Wręcz przeciwnie! Wszyscy byli zadowoleni! Zachwyceni! I kłaniali mi się w pas!

Potem razem z Robinem poszedłem na zwiad.

Po piętnastu minutach:

- Padnij- szepnął mój towarzysz.

- Ale przecież wcale nie padało- powiedziałem.

I wtedy Robin wskazał przed siebie. Patrzę, a tam… mała wioska, a w niej Szeryf, który zbierał podatki od biedaków. Zawrzała walka. Wspiąłem się na dach najwyższego budynku i obserwowałem, gotów w każdej chwili interweniować. Nagle… na Robina natarło 5 strażników. A ja użyłem mojej kuszy, pamiętacie, tej zakupionej w Kotlinie Kłodzkiej. Świst, świst, świst… Moje strzały przestraszyły konie strażników, a oni sami uciekli.   Razem z innymi przegoniliśmy resztę żołnierzy, a wóz z podatkami rozwaliliśmy i daliśmy je biedakom . Potem przyjechał król Ryszard Lwie Serce. Od razu go poznałem. Pamiętałem też jego czyny z lekcji historii, szczególnie zaś dzieje III krucjaty i jego walk z Saladynem.

Władca przekonał się sam, że Robin działał w dobrej wierze. Ułaskawił go, a nawet zaprosił wraz z towarzyszami na wielką ucztę. Ja też na niej byłem, miód i wino piłem (no, może jako osoba niepełnoletnia tylko miód), a co widziałem to wam opowiedziałem…

Tak zawsze kończą się opowieści. Moja historia zakończyła się uściskiem dłoni króla Ryszarda.

Zdążyłem też zadać mu pytanie:

-Panie, którą bitwę wspominasz najczęściej i dlaczego? Czy starcia z Saladynem należą do tych, o których nigdy nie zapomnisz?

Król zaczął opowiadać…Historia III krucjaty, niezwykłych walk o odzyskanie Ziemi Świętej wciągnęła mnie całkowicie.

Całości już jednak nie dosłyszałem, bo przede mną pojawił się portal a ja powiedziałem „Na razie” i wskoczyłem do niego.

 

Znów znalazłem się wśród klasy na wycieczce.  Oj, miałem o czym opowiadać… Kusza zaś wisi na honorowym miejscu w moim pokoju i przypomina mi o tych niezwykłych wydarzeniach…

Z historii zaś dostałem szóstkę, bo pani stwierdziła, że o czasach panowania Ryszarda Lwie Serce umiem opowiadać niezwykle obrazowo… Wiadomo… Podróże kształcą…

bottom of page