top of page

A. 

Drodzy uczestnicy UKisOK,

chciałabym podzielić się z Wami moją historią! W grudniu ubiegłego roku, zanim zaczął się Nasz konkurs, wzięłam udział w konkursie internetowym i ku mojemu zaskoczeniu wygrałam możliwość zwiedzenia nowoczesnego laboratorium, znajdującego się w Stanach Zjednoczonych. Bardzo się ucieszyłam! Podczas pobytu we wspomnianym laboratorium zobaczyłam najnowocześniejsze technologie i poznałam pracę naukowców. Jednak najbardziej zaciekawiła mnie stojąca w kącie, zasłonięta granatową tkaniną, maszyna. Podeszłam bliżej i zorientowałam się, że to nic innego jak WEHIKUŁ CZASU! Zaczęłam mu się uważnie przyglądać, po czym weszłam do środka. Pomyślałam, że przeniesienie się w przeszłość będzie czymś niesamowitym! Szczególnie interesowała mnie Anglia, pewnie za sprawą naszego konkursu. Zawsze chciałam poznać jakąś swoją sławną imienniczkę, postanowiłam więc przenieść się do czasów angielskiej królowej Marii I Tudor. Wpisałam odpowiednią datę i tu zaczęła się moja przygoda! Gdy tajemnicza maszyna przestała obracać się i wydawać dziwne odgłosy, postanowiłam wyjść na zewnątrz. Udało się! Znalazłam się w szesnastowiecznym londyńskim budynku, a wehikuł przybrał formę szafy. Nie obawiałam się, że ktoś go odkryje, zatem postanowiłam rozejrzeć się po okolicy. Architektura tamtych czasów była zachwycająca! Najbardziej spodobał mi się Pałac St. James, w którym mieszkała sama królowa. Bez chwili zastanowienia przeszłam przez jego mury i weszłam na dziedziniec. Zdziwiłam się, ponieważ żaden ze strażników nie zatrzymał mnie, a nawet jeden z nich zaprowadził mnie wprost do Sali reprezentacyjnej na spotkanie z Marią i jej mężem Filipem. Dopiero potem dowiedziałam się, że istnieje specjalna procedura, nakazująca zaprowadzić przybyszów na spotkanie z parą królewską, oczywiście spotkanie odbywało się w towarzystwie strażników pilnujących jego przebiegu. Kolejny raz zdziwiłam się, gdy królowa po długiej rozmowie mianowała mnie jednym ze swoich dworzan. No, może dwórką. Nigdy nie pomyślałabym, że to może być takie łatwe! Po tygodniu rozmów, spotkań, królowa Maria nabrała do mnie pełnego zaufania, radziła się mnie w trudnych państwowych sprawach (nawet pomimo mojego młodego wieku), traktowała mnie jak przyjaciela rodziny i państwa. Dostałam od niej w prezencie kilka pięknych sukienek. Codziennie ubierałam inną. Były strojne i okazałe, i chociaż czułam się w nich jak księżniczka na zabawie karnawałowej, organizowanej w naszej szkole, to przynajmniej jako dama dworu nie wyróżniałam się wśród innych kobiet przebywających w otoczeniu królowej. Moim zdaniem Maria Tudor to dobra, uczynna i troskliwa władczyni. Chociaż miała bladą cerę i jasno brązowe włosy, była naprawdę urodziwą kobietą. Niestety potem zmieniłam swoje zdanie na jej temat. W dni wolne od obowiązków przechadzałam się po mieście i poznawałam ludzi, lubiłam również podkradać jedzenie z królewskiej kuchni, po to by potem dokarmiać bezdomne zwierzęta. Na szczęście nikt mnie na tym nie przyłapał. Skoro wspomniałam o kuchni to muszę przyznać, że jedzenie na dworze królowej Marii było niesamowicie smaczne. Wielkim dla mnie przysmakiem były świeżo upieczone bochenki chleba oraz przepyszne wypieki, które wtedy nazywano Torte de Bry, a dzisiaj nazywa się je Quiche. Smakowałam również innych potraw – szczególnie zasmakowałam w deserach - których nazw nie zapamiętałam. Pobyt na dworze Królowej Marii bardzo mi się spodobał. Prawie zapomniałam o swoim teraźniejszym życiu! Jednak w pewnym momencie coś się zmieniło. Królowa zaczęła być oschła i nieuprzejma, co wzbudziło moją uwagę. Ta zawsze radosna kobieta zmieniła się nie do poznania. Spytałam jedną z dwórek co się takiego mogło wydarzyć, że królowa tak zmieniła nastawienie o innych. Opowiedziała mi o tym, jak gorliwą katoliczką jest Maria Tudor oraz o prześladowaniu i mordowaniu przez nią protestantów. Po tym, co usłyszałam, byłam w wielkim szoku, nie mogłam w to uwierzyć! Taka delikatna i piękna kobieta przyczynia się do masowej śmierci i prześladowań? Opuściłam pałac i wyszłam szybko do miasta rozmyślając nad koniecznością porozmawiania z królową. Na zewnątrz usłyszałam krzyki i zobaczyłam biegnących protestantów. Wszyscy głośno rozmawiali o śmierci Thomasa Cranmera, spalonego na stosie arcybiskupa. To było okropne. Następnego dnia postanowiłam udać się do królowej i spytać o zaistniałą sytuację. Maria po usłyszeniu mojego pytania aż podskoczyła, zaczęła oskarżać mnie o pomoc niewiernym i o zdradę. Nieprzyjemna rozmowa nie trwała długo. Kazano mi opuścić dwór i wyjechać z Anglii. Wiedziałam, jak łatwo można stracić życie, kiedy należy się do grupy przeciwników królowej. Nie mogłam niestety dłużej zostać jej doradcą i powierniczką. W tej sytuacji przypomniałam sobie o wehikule i pośpiesznie udałam się w miejsce, w którym czekał na mnie w nienaruszonym stanie. Wpisałam odpowiednią datę i w mgnieniu oka znalazłam się w laboratorium, z którego wcześniej wyruszyłam w niesamowitą podróż w czasie. Po całym zdarzeniu jeszcze długo rozmyślałam nad tym wszystkim, co się widziałam i słyszałam. Zawiodłam się na Marii I Tudor. Jej zachowanie nie pasowało do czasów, w których przyszło mi dorastać. I chociaż dzisiaj dużo mówi się o wojnach religijnych, o prześladowaniu chrześcijan i wyznawców innych religii, wolałabym nie być świadkiem takich zdarzeń. Mam nadzieję, że przygoda opisana w tym liście spodobała się Wam. Teraz wiem, jak ważna jest tolerancja i szacunek wobec innych, ich kultury, religii, tradycji. Zanim wybiorę się w kolejną podróż, muszę ostrożniej wybierać czas, miejsce oraz osoby, które chciałabym spotkać.

Pozdrawiam Was serdecznie

xyz

Mary 1

bottom of page