top of page

MARCIN:

Gdybym mógł spędzić jeden dzień z książkowym bohaterem wybrałbym Harrego Pottera – głównego bohatera książki J.K. Rowling - „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”. Chciałbym być uczniem Hogwartu i razem z Harrym należeć do Gryffindoru. Zagrałbym z nim w jednej drużynie, w grze Quidditch. Nauczyłbym się różnych ciekawych rzeczy na lekcjach, takich jak transmutacja czy eliksiry. Dzięki zdobytej wiedzy, pomógłbym mu rozwiązać tajemnice Kamienia Filozoficznego. Poszlibyśmy na trzecie piętro do tajemniczego pomieszczenia, uśpilibyśmy trójgłowego psa i zmierzylibyśmy się ze wszystkimi przeszkodami. W ostatnim pokoju pokonalibyśmy Voldemorta pod postacią Quirrella. Mam nadzieję, że Harry zaprzyjaźniłby się ze mną.

 

NIKOLA D.:

Chciałabym być Dianą z lektury "Ania Z Zielonego Wzgórza" (Książkę napisała Lucy Maud Montgomery pochodząca z Wyspy Księcia Edwarda.) Oraz chciałabym przeżyć przygodę (Gdy Ania i ja-Diana- obiecujemy sobie bycie na zawsze "przyjaciółkami od serca") z Anią Shirley.

 

WERONIKA:

Wybrałam książkę "Mała Księżniczka". Chciałabym spędzić dzień z główną bohaterką - Sarą Crewe. Najbardziej mi się podobała przygoda jak Sara zaprzyjaźniła się z pokojówką i zamieszkały razem, jak się przyjaźniły i jak dostała prezent od swojej przyjaciółki - poduszkę na szpilki ze szpilkami. Chciałabym też przeżyć taką przygodę.

 

JULKA S.:

Chętnie spędziłabym jeden dzień z Łucją Pevensie, by razem z nią odnaleźć drzwi do Narnii. Poznałabym wtedy mieszkańców Narnii: fauny, karły, driady, centaury i mówiące zwierzęta, a przede wszystkim Aslana. Chciałabym z Łucją i jej rodzeństwem wziąć udział w bitwie ze złą Czarownicą, wyswobodzić Narnię spod jej panowania i zakończyć tym samym wieczną zimę. Mogłabym zobaczyć, jak Narnia odżywa i cieszy się pokojem. Nauczyłabym się jeździć konno, strzelać z łuku i innych fajnych rzeczy. A najlepsze jest to, że gdy po tym wszystkim wróciłabym do domu, minąłby tylko jeden dzień – bo w Narnii czas płynie zupełnie inaczej! (C.S. Lewis „Lew, czarownica i stara szafa”)

 

KUBA:

cały jedeń dzień chciałbym spędzić z bilbo bagginsem bohaterem książki j. r. r. tolkiena. chciałbym spędzić podobną przygodę co on , razem z wszystkimi innymi bohaterami chciałbym zwiedzić wszystkie te miejsca w których oni byli . chciałbym być tak silny i odważny jak thorin. chciałbym razem z nimi zdobyć arcyklejnot i wygrać wojnę pięciu armii. wiem że tyle przygód nie mógłbym przeżyć w jeden dzień, więc wybralibyśmy się z bilbo na lody a po lodach nauczyłbym go jeżdzić gokartem.

 

DOMINIKA:

Chciałabym ten dzień spędzić z Grace i jej koniem. Grace to główna bohaterka książki Nicholasa Evansa pod tytułem "'Zaklinacz koni''. Chciałabym razem z Grace i jej koniem Pielgrzymem pomagać innym koniom w powrocie do zdrowia po wypadkach lub chorobach. Chciałabym też mieć swojego konia i razem z Grace spędzać czas na długich przejażdżkach,a potem pielęgnowałybyśmy konie w stajni.

 

MICHAŁ:

Ten dzień chciałbym spędzić z Percym Jacksonem (bohaterem serii książek "Percy Jackson", autorstwa Ricka Riordana). Chciałbym w jego towarzystwie walczyć z różnymi mitologicznymi bestiami, odszukać zaginioną własność, któregoś z greckich bogów i na końcu uratować świat przed atakiem bestii z Tartaru i samemu nie zginąć w obronie przyjaciół, czy innych postaci.

 

EMILIA:

pędziłabym ten dzień z Anią Shirley i jej przyjaciółką Dianą. Siedziałyśmy sobie na łące, Ania jak zwykle zaczęła dużo gadać a ja z Dianą słuchałyśmy jej historii i opowieści. Maryla zawołała nas na obiad. Mateusza jeszcze nie był w domu. Po pysznym obiedzie Diana postanowiła wybrać się nad lśniące jezioro, Ja z Anią zgodziłyśmy się. Wzięłyśmy starą łódkę leżąca na brzegu, doczepiłyśmy maszt z dużego patyka a Diana przyniosła prześcieradło, które służyło nam jako żagiel. Tak oto zbudowałyśmy nasz statek piracki. Bawiłyby się w piratów, Ania była kapitanem, ja członkiem załogi a Diana uprowadzoną przez nas damą z bogatej rodziny. Zabawa była świetna a kiedy zaczynało na się nudzić ja przypadkowo wpadłam do wody. Ania zaczęła się śmiać a że było bardzo ciepło też wskoczyła. Diana trochę się wahała ale dała się namówić. Bawiłyśmy się w syreny a potem że jesteśmy na bezludnej wyspie i musimy szukać pożywienia w wodzie. Kiedy zaczynało się szerzyć musiałyśmy wrócić do domu, tak ja i Ania obiecałyśmy Maryli, Diana też musiała iść. Jednak idąc do domu próbowałyśmy wymyślić coś żeby nie musiałyśmy się rozstawać na całą długą noc. Nagle kiedy już miałyśmy się rozdzielić ja wpadłam na genialny pomysł.,, Ania przecież ja przyjechał do ciebie na weekend i przywiozłam ze sobą mój namiot, może Maryla pozwoli na w nim spać" zaproponowałam. ,,Och Emi byłoby naprawdę super" ucieszyła się Ania. Pobiegłyśmy jak najszybciej do domu i zaczęłyśmy błagać Marylę o zgodę. Diana zrobiła to samo tylko że u siebie. Po długich prośbach Maryla w końcu się zgodziła ale tylko pod warunkiem że rozłożymy namiot w ogrodzie tak aby Mateusz mógł nas pilnować z okna swojej sypialni. Chociaż Mateuszowi z początku ten pomysł się nie spodobał to nie miał wyboru Ania była już zajęta rozmyślaniem co będziemy robić. Wzięłyśmy koce i poduszki, ,świecę, i trochę słodyczy ze spiżarni oczywiście bez wiedzy Maryli. ,,Tylko o dziewiątej kłaść się spać i żadnego wychodzenia z namiotu przed świtem, zrozumiano?" zawołała Maryla. Ale my już nie miałyśmy czasu jej słuchać. Matusz rozłożył nam namiot a chwilę później przybiegła Diana. Zrobiło się już całkiem ciemno Ania zgasiła świecę i zaczęła wymyślać opowieści o duchach. Jest w tym naprawdę dobra. Po kilku historiach. byłyśmy już tak wystraszone że kiedy przyszła pora na spanie bo oczy już same się na zamykały gdzieś około godziny 24:00 Diana usłyszała jakieś szepty obok namiotu. Ania zaśmiał się że to na pewno duchy dzieci z zatopionej łodzi, ale kiedy i ona usłyszała trzask gałęzi nie było jej tak do śmiechu. Zapaliłam świecę i zobaczyłyśmy czyiś cień za namiotem. Zaczęłyśmy piszczeć ale Ania szybko się opamiętała i zatkała nam buzie. . ,, Cicho to cienie haguli ducha porywającego dzieci z namiotów " oznajmiła, siedziałyśmy sztywno i Nagle zamek z namiotu zaczął się sam odpinać. Zobaczyłyśmy czarną sylwetkę. Byłyśmy tak wystraszone że nikt nie odważył się pisnąć ale okazało się że to Gilbert. Ania strasznie się oburzyła że straszy nas i zaczęła wrzeszczeć w tym momencie Maryla wybiegła z domu i nakrzyczała na nas że jesteśmy tak głośno. Pani Małgorzata Linde zadzwoniła do niej i powiedziała że nie można spać przez te krzyki. Tak skończyła się nasza przygoda w namiocie ponieważ Maryla kazała nam wracać do domu. Ale dla mnie i tak była to wspaniała przygoda chociaż następnego dnia musiałam już wracać do mojego zwykłego życia. jeszcze przed wyjazdem do rzeczywistości pobiegliśmy z Anią i Dianą nad jezioro i bawiłyśmy się w piratów ale tym razem z Gilbertem któremu Ania już wybaczyła. Maryla zawołała mnie że już czeka na mnie Mateusz który miał mnie odwieźć na stację i właśnie wtedy się obudziłam. KONIEC

 

PRZEMEK:

Chciałbym spotkać się z Harrym Potterem, lecieć z nim na miotle, zwiedzić peron 9 i ¾, poznać mowę węży i … tak właśnie wymyśliłem opowiadanie pt. „HARRY POTTER I JA, CZYLI MAGICZNA WYCIECZKA PO LONDYNIE”:

 

Nie tak dawno temu wybrałem się z przyjaciółmi do Londynu. Niestety nikt z nas nie przygotował się do tej krótkiej wycieczki i nie ułożył planu. Kompletnie nie wiedzieliśmy, co mamy zwiedzać. Wieczorem, po przyjeździe usiedliśmy wspólnie nad przewodnikiem i próbowaliśmy wybrać miejsca, które chcielibyśmy zobaczyć. Okropnie się przy tym pokłóciliśmy, bo każdy oczywiście miał swoje zdanie. Zrezygnowani poszliśmy spać, beż żadnego planu na kolejny dzień.

 

- Bez sensu. – pomyślałem. Dziś chyba nie zasnę!

Nagle okno otwarło się z hukiem, do pokoju w którym spaliśmy wpadł silny wiatr, kilkakrotnie okrążył moje łóżko, a potem porwał mnie wysoko, wysoko i coraz wyżej.

To było straszne! Byłem przerażony. Wiatr niósł mnie ponad całym Londynem, aż wreszcie doleciałem do … Hogwardu! Tak, dokładnie – znalazłem się w Hogwardzie! Przede mną stał chłopiec z okrągłymi okularami na nosie, na głowie miał śmieszną, szpiczastą czapkę, a na ramionach długą pelerynę. Obok niego stał rudy chłopak i dziewczyna. Chłopiec odezwał się do mnie:

- Witaj w Hogwardzie Przemku. A po chwili dodał – nazywam się Harry Potter, a to są moi przyjaciele: Ron i Hermiona. Zamierzamy dzisiejszej nocy oprowadzić Cię po Londynie.

Nie zdążyłem nic powiedzieć. Harry Potter wsiadł na miotłę, kazał mi usiąść zaraz za nim. Ron i Hermiona też wskoczyli na swoje miotły i polecieliśmy.

Po kilku minutach dolecieliśmy do King’s Cross Station, czyli do stacji kolejowej w Londynie. Zeszliśmy z mioteł i Harry z przyjaciółmi zaprowadzili mnie na peron 9 i ¾ .

- To właśnie z tego miejsca odjechałem expresem do Hogwardu – powiedział zadowolony Harry. Widzisz, beze mnie nigdy byś tego miejsca nie zobaczył, bo jesteś mugolem. No chyba że nie jesteś? – zapytał po chwili z uśmiechem na ustach.

Nawet nie wiem w jaki sposób znowu znalazłem się na miotle i razem z Harrym polecieliśmy w dalszą podróż. Tym razem wylądowaliśmy w londyńskim zoo Reptile House. Podeszliśmy cichutko do pomieszczenia z wężami. Cały trzęsłem się ze strachu, nie dlatego, że boję się węży, ale dlatego, że jeszcze nigdy nie byłem w nocy w zoo i do tego bez biletu J. Podeszliśmy do węża i Harry zaczął z nim rozmawiać. A ja najnormalniej na świecie wszystko rozumiałem! Harry, Ron i Hermiona zaczęli się śmiać.

- Haha – zaśmiał się Harry. Ja też w tym miejscu nauczyłem się mowy węży. Widzę, że szybko się uczysz. Może zostaniesz w Londynie na zawsze i wstąpisz do Hogwardu?

Prosto z Reptile House polecieliśmy na Piccadilly Circus, czyli skrzyżowanie głównych ulic w samym sercu teatralnego i rozrywkowego rewiru West End.

- Przemku, czy wiesz gdzie teraz jesteśmy? – zapytał mnie Harry. Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałem.

-Jesteśmy w miejscu, w którym o mało co nie zginęliśmy. Tutaj o mało co, nie potrącił nas czerwony autobus, a potem podobnym autobusem przeżyłem szaleńczą podróż do domu Rona.

- Mówię Ci jak ja się wtedy bałem – ciągnął swoją opowieść Harry. Wszedłem do autobusu, który pędził ulicami jak szalony. Ludzie w tym autobusie byli jacyś dziwni – leżeli na łóżkach i niczym się nie przejmowali.

Chodź, polecimy teraz szybko na most Lambeth Bridge – pociągnął mnie za rękaw Harry. To w tym miejscu ten szalony autobus przecisnął się między dwoma nadjeżdżającymi z naprzeciwka piętrowymi autobusami. Myślałem wtedy, że zginę! Do teraz nie wiem jak autobus mógł się tak bardzo skurczyć.

Po tej opowieści długo stałem z otwartą buzią. Stałbym tak dalej, ale Harry nie pytając mnie o nic, posadził mnie na swojej miotle. Polecieliśmy do Leadenhall Market.

- Dostałem się do tego miejsca przez magiczną ścianę - powiedział Harry. Wcześniej w Banku Gringotta otrzymałem od goblinów bardzo dużo pieniędzy i dzięki temu tutaj kupiłem sobie sowę o imieniu Hedwiga, magiczną różdżkę i szpiczastą czapkę.

- To zwiedzanie i wasze opowieści są cudowne! – wykrzyknąłem.

- Pokazalibyśmy Ci więcej magicznych miejsc, ale niestety noc się kończy, zbliża się dzień i wszyscy musimy wracać. Resztę Londynu musisz zwiedzić sam, a najlepiej ze swoimi przyjaciółmi – tymi słowami pożegnali mnie Harry, Ron i Hermiona.

 

Wsiedli na swoje miotły i odlecieli. Mnie natomiast porwał ten sam wiatr, znowu leciałem nad Londynem i przez otwarte okno wpadłem prosto do pokoju, w którym smacznie spali moi przyjaciele.

 

JACEK:

J.R.R Tolkien „Hobbit, czyli tam i spowrotem” „Mój dzień z Bilbo Bagginsem” Pewnego dnia gdy obudziłem się rano zauważyłem że nie jestem w swoim pokoju jednak w lesie. Stało przy mnie dwoje krasnoludków którzy chyba jeszcze nie zauważyli że się obudziłem. Rozmawiali sobie, śmiali się i wymieniali się opowieściami. Nagle słyszę jakiś szelest z drugiej strony przychodzi znów dwóch krasnali. Zaczyna się rozmowa. Po krótkiej rozmowie nadchodzi czas na zmianę. Krasnoludki salutują sobie i dwóch zostaje dwóch odchodzi. W pewnym momencie jeden z krasnali akurat się na mnie popatrzał kiedy miałem otwarte oczy. -Ej Bofur on już nie śpi!- powiedział Bifur. -To bierzemy go do Thorina- oznajmił Bofur. Wtedy krasnale chwycili mnie pod pachy i nieśli. Sprawiało im to wiele trudu bo byłem ciężki i wyższy od nich, ale mi też było ciężko bo ciągnęli mnie po ziemi gdzie było dużo kamieni. Gdy doszliśmy do Thorina Dębowa Tarcza który kazał mnie powiesić za to że jestem człowiekiem i myślał on że jestem szpiegiem. Nie mogłem już się z tego wytłumaczyć ponieważ od razu mnie zabrali na powieszenie. Przy głównym placu ich miasta zebrali się wszyscy, cała wieś oprócz mojego przyjaciela do którego przybyłem Bilbo Bagginsa. Już czytali mój wyrok i mieli mnie powiesić gdy przybiegł Bilbo który zaczął krzyczeć: -Nie nie zostawcie go to mój serdeczny przyjaciel-Wykrzyczał Zdyszany Bilbo. -Więc on nie jest szpiegiem?- spytał Thorin Dębowa Tarcza -Nie- odpowiedział Bilbo. Bilbo kazał posprzątać całe zamieszanie i posłał wszystkich uczestników wyprawy na Smauga żeby przygotowali ucztę dla 15 osób. Za kilka minut wszystko było gotowe. -Jedz śmiało pewno jesteś głodny- Zachęcał Bilbo -Oczywiście że jestem głodny- odpowiedziałem Wszyscy jedli i pili do syta a na stole było wiele dań np.: Karkówka, potrawka z gołebia, pierś z kurczaka, skrzydełka kaczki, chleb czosnkowy itp. Do picia było wino sok z borówek i woda. Po dwóch godzinach objadania się Bilbo posłał po muzyka. Kiedy przyprowadzono muzyka zaczęły się tańce i figle do muzyki. Później podano placek z konfiturą. Zabawa dla mnie skończyła się o 24 ponieważ bifor był tak rozbawiony że rzucił kością z udźca baraniego i ona trafiła mnie w głowę i zemdlałem. Gdy się obudziłem byłem w swoim pokoju w domu i miałem na głowie opatrunek a w kieszeni znalazłem liścik od Bilba z zaproszeniem na kolejną wizytę.

 

WERONIKA:

Ten dzień chciałabym spędzić z Harrym Potter em. Chciałabym z Harrym zobaczyć całą jego szkołę i zagrać w tamtejszą grę również wspaniałe uczty, duchy, znikające drzwi, ruchome schody.

 

WIKTORIA:

HARRY POTTER- J. K. Rowling, Moim bohaterem jest Hermiona Granger ponieważ lubiał dużo czytać książek.Dniem z życia bohatera była by wyprawa na poszukiwanie horkruksów. Ratuje Harry’emu życie gdy ten o mało co nie zostaje złapany przez węża Voldemorta, gdy znajdują się u Bathlidy Bagshot. Wraz z Harrym i Ronem zostaje złapana przez szmalcowników, gdy Harry wypowiada imię Voldemorta. Później trafia do domu Malfoyów, gdzie jest torturowana przez Bellatrix, w celu wyjawienia cennych informacji, lecz wymyśla wiarygodną historyjkę. Po ucieczce z domu Malfoyów, mieszka przez jakiś czas w domu Billa i Fleur wraz z Harrym, Ronem, Podczas bitwy o Hogwart zniszczyła horkruks Voldemorta jadem z kła bazyliszka

 

SARA:

Chciałabym spędzić jeden dzień z Koszmarnym Karolkiem, bohaterem książek o koszmarnym karolku francesci simon. Chciałabym razem z nim przygotowywać bożonarodzeniowe przedstawienie. zaprosiłabym całą moją rodzinę, ale wcześniej nic im nie mówiąc o naszych z karolkiem planach. Gdy przyszedłby czas występu i Doskonały Damianek jako Józef z Wredną Wandzią jako Maryja zapytaliby się czy jest miejsce w gospodzie, Karolek jako gospodarz odpowiedziałby 'tak', a ja, jako żona gospodarza bym zachęcała ich do środka, mówiąc im jaki w tej gospodzie panuje luksus i jak jest tanio. właściwie to moglibyśmy z karolkiem zmienić cały przebieg świąt np. maryi mogłyby urodzić się bliżniaki. i co wtedy? jestem pewna, że moja rodzina i koledzy z mojej klasy śmialiby się do rozpuku. gorzej byłoby z panią kat-toporską, no i z moją wychowawczynią.

 

JULIA P.:

Bohater, którego wybrałam to Percy Jackson z książki "Złodziej Pioruna". Najbardziej chciałabym wziąć udział w wyścigu rydwanów oraz zejść do podziemia i porozmawiać z Hadesem.

 

JANEK:

Gdyby mi było dane spędzić jeden dzień w świecie jednego z książkowych bohaterów, w jego świecie, wybrałbym Harry Pottera (dot. serii książek autorstwa Joanne Kathleen Rowling ). Przeczytałem jego wszystkie części, spodobały mi się jego przygody, ale najlepszą przygodą według mnie było o Komnacie Tajemnic (druga część cyklu). Chciałbym z Harrym i jego przyjaciółmi rozwiązać zagadkę potwora uwięzionego w Tajemniczej Komnacie. Poszukiwałbym z nim różnych poszlak, np. spetryfikowanych dzieci, notkę na temat potwora, próbowałbym rozwiązać z hardym zagadkę, dopóki nie znaleźlibyśmy tej komnaty. Samo wejście do komnaty byłoby dla mnie straszne, lecz nie poddałbym się (tak jak Harry) i wszedłbym do niej, mimo że bałbym się. Pokonałbym Bazyliszka (grozę spoczywającą w Komnacie Tajemnic), chodź nie wiem, czy szybko bym się odważył na taką walkę. Po pokonaniu stwora, uratowałbym z Harrym Ginny Weasley i podziękowałbym Harremu za tak miło spędzony dzień. Chciałbym, abym kiedyś naprawdę mógł wkroczyć do świata Harrego i móc rozwiązywać z nim różne zagadki, tajemnice i pomagać mu w różnych sytuacjach.

 

NATALIA P.:

Wieczorem po skończeniu książki zatytułowanej Hobbit na rozdziale, kiedy krasnoludy przeszły przez Miasto na Jeziorze, położyłam się spać. Gdy rano się obudziłam, nie byłam w swoim łóżku. Krasnoludy czekały na mnie ze spakowanymi walizkami mówiąc: ,,Nareszcie się księżniczka obudziła." Wzięłam bibeloty i wyruszliśmy. Po dwóch dniach chodzenia, ujrzałam z krasnoludami Samotną Górę, która była siedzibą Smauga. Postanowiliśmy poszukać tajemniczych drzwi, które prowadzą w głąb jaskini. Po długim szukaniu, Bilbo znalazł na skale zarys drzwi. Byliśmy trochę zmęczeni wyprawą, dlatego niedaleko założyliśmy obóz. Następnego dnia mimo wielu prób nie udało się od razu otworzyć drzwi. Razem z Bilbem wpadliśmy na pomysł, który, jak się później okazało był skuteczny. W odpowiednim momencie promień księżyca wskazał miejsce, gdzie znajdowała się dziurka od klucza. W tym samym momencie drzwi się otworzyły. Teraz pozostało wejść do siedziby wroga- smoka Smauga. Krasnoludy postanowiły wysłać na zwiady mnie razem z Bilbem. Ruszyliśmy zatem w głąb góry. Gdy szliśmy słychać było chrapanie smoka, co znaczyło że smok zasnął. Już dochodziliśmy coraz bliżej. W oddali zalśnił Arcyklejnot, aż tu nagle... -Natalia, wstawaj!- odezwała się moja mama. Później poszłam do szkoły i nie mogłam się doczekać co będzie dalej.

 

TOMEK:

Pewnego dnia pojechałem do Ameryki, a dokładnie do Gotham City, aby odwiedzić mojego wujka, który wyemigrował do USA 13 lat temu. Kiedy wraz z rodziną przybyliśmy do jego domu, okazało się, że został on powołany do wojska, ponieważ zbliza się wojna z kosmitami. Nie mogliśmy w to uwierzyć, jednak to była prawda. Nie mogliśmy wrócić do Polski, ponieważ z powodu nagłego sygnału o wojnie wszystkie linie lotnicze zostały zamknięte do czasu zakończenia konfliktu. Ja i moja rodzina zostaliśmy zakwaterowani w przeciwkosmicznym schronie dla cudzoziemców, lecz ten schron okazał się bezskuteczny, kosmici i tak przebili się do jego wnętrza. Bo ewakuacji, w miejsce, obok którego staliśmy trafił pocisk i wylecieliśmy w powietrze. Na szczęście zostałem złapany przez pewnego mężczyznę, który wziął mnie do swojego wozu. Okazało się, że tym mężczyzną był Bruce Wayne, czyli Batman. Zawiózł mnie do Batjaskini i wtedy okazało się, że mój wujek był w oddziale żołnierzy współpracujących z Batmanem. Jednak potrzebna była jeszcze jedna osoba do pomocy w walce z kosmicznymi najeźdźcami. Tą osobą okazałem się być ja. Zostałem wyposażony w specjalny kostium, który ochraniał mnie przed pociskami kosmitów. Następnego dnia pojechaliśmy na pole bitwy. Stoczyliśmy bój, podczas którego bardzo się bałem, czy nic się nam nie stanie. Na szczęście pokonaliśmy kosmitów, jednak wojna jeszcze się nie zakończyła. Okazało się jednak, że zostały przydzielone specjalne statki wodne, którymi mogliśmy dopłynąć do Polski. Po bitwie odnaleźliśmy moją rodzinę i wróciliśmy do kraju. Była to niezwykła przygoda, podczas której byłem w stanie doświadczyć rzeczy, które na co dzień uważane są za niemożliwe.

 

PATRYK:

J.R.R Tolken ,, Hobbit , czyli tam i z powrotem '' List od Bilboa Bagginsa Do moich drzwi zapukał stary czarodziej w niebieskim płaszczu,spiczastym kapeluszu i długą brodą o czcigodnym imieniu Gandalf. -Co Cię do mnie sprowadza?-powiedziałem. Gandalf przysiadł na krześle i poprosił o szklankę wody. Cicho powtórzyłem pytanie. -Przychodzę z wieścią od naszego starego przyjaciela Bilba Bagginsa.-odpowiedział.-Prosił abym przekazał Ci list od niego. -Bilbo Baggins?-z niedowierzeniem odpowiedziałem-Ten Bilbo Baggins?! Gandalf z uśmiechem pożegnał się i wyszedł. Po wyjściu czarodzieja od razu otworzyłem list. ‘’Drogi przyjacielu! Piszę do ciebie ten list, ponieważ pragnę abyś wyruszył ze mną i moją kompanią w jednodniową podróż. Jej celem jest zabicie smoka,który nęka Hobbiton od wielu lat. Nikt nie odważył się go zabić.Wybrałem Ciebie ponieważ jesteś najodważniejszą osobą jaką znam. Odwiedź mnie gdy podejmiesz decyzję. Bilbo’’ Po przeczytaniu listu, od razu spakowałem najważniejsze rzeczy i wyruszyłem w drogę do Bilba. Droga była długa i męcząca, ale udało mi się dotrzeć do domu hobbita na czas. Bilbo mieszkał w małej chatce na Pagórku w dolinie zwanej Hobbitonem. Przed wejściem do norki, czekało czternaście kucyków i jeden koń. Zapukałem do drzwi. -Wreszcie jesteś!-ucieszył się Hobbit -Towarzysze, możemy wyruszać!-krzyknął Gandalf. -Od tak?-zdziwiony spytałem. -No oczywiście! Nie ma czasu na świętowanie!-zaśmiał się Hobbit W czasie drogi, mimo deszczu i burzy nikomu uśmiech z twarzy nie schodził. Zatrzymaliśmy się przy wodospadzie by móc napoić konie. Wszyscy zmęczeni podróżą,odpoczywali przy zachodzie słońca. Tylko Gandalf nie był spokojny. -Dlaczego nie odpoczywasz. -Mam złe przeczucia.-odpowiedział-Smaug gdzieś tu grasuje. W tej samej chwili coś wielkiego wyłoniło się zza góry. Wielki potwór leciał w naszą stronę, niszcząc wszystko co napotka. Kompani zbudzili się i przygotowani do walki chcieli zaatakować smoka. Lecz Gandalf powstrzymał ich, ponieważ smok jest o wiele silniejszy od nas. -Smok ma jeden czuły punkt – w zagłębieniu pod lewą piersią.-krzyknął Gandalf. Szybko wziąłem do ręki łuk i strzały. Za pierwszym razem udało mi się trafić w czuły punkt. Smok padł na ziemię wydając z siebie jęki z bólu. Cała kompania radowała się z tego powodu. Po powrocie do domu świętowaliśmy przez długi czas.

 

JULIA P.:

 Dzień, który mogłabym spędzić z bohaterem z  książki - komiksu  to Clark Kent -" Superman "- Ameryka. Clark jest osobą, która posiada niezwykłe moce fizyczne i telepatyczne. Potrafi przeczuć, kiedy ktoś potrzebuje pomocy. Chciałabym poświęcić cały dzień aby  wraz z nim pomagać ludziom w potrzebie. Wyciągać ich z tarapatów. A później cieszyć się z efektów. Toczyć walkę dobra ze złem.  Poczuć się jak to jest jak się posiada takie moce i taką siłę jak on. Chciałabym zwiedzić jego rodzinne strony, poznać "rodziców", znajomych, przeżyć to co jest dla niego najważniejsze i najcenniejsze - pomoc innym. Podobnie jak on bardzo lubię pomagać ludziom  ale niestety moje siły nie są tak potężne jak jego ale za to moje serce jest równie wielkie jak Clarka. Tym samy  mogłabym mu zaprezentować, gdyby użyczył mi swoich mocy , w jakim stopniu potrafię robić to co on i jak potrafię pomagać. Nie ma jednej przygody, którą chciałabym z nim przeżyć. Każda z nich byłaby ciekawa, pouczająca i ekscytująca. Przygoda z Clarkiem i walka dobra ze złem to każda inna przygoda. Pomoc każdego człowiekowi, zwierzęciu to coś wielkiego i nie można tego porównać do jednej przygody. Czas z nim byłby jedną wielką przygodą a to co przeżyłabym w tym czasie to byłyby podpunkty tej przygody, składające się w całość. Dlaczego akurat on mnie zaciekawił. To jest proste -  ma wielkie serce, siłę i wygląda pozornie na delikatnego i nic nie mogącego młodego człowieka. A na takich z reguły można liczyć . Właśnie  - pozory mylą. Dlatego wybrałam jego.

 

FILIP:

pędziłbym ten dzień z Pippinem z "Władcy Pierścieni". Po uczcie w Hobbitonie wybralibyśmy się do Helmowego Jaru, następnie do Edoras- stolicy Rohanu, po czym na koniu przejechalibyśmy do Minas Tirith. Wycieczkę zakończylibyśmy w Minas Morgul.

 

WOJTEK:

Najbardziej chciałbym przeżyć przygodę z Pyrgusem Malvae z książki "Wojny Duszków" autorstwa Herbie'go Brennan. W tym dniu chciałbym pomóc Pyrgusowi uciec z fabryki kleju Chackill'a i Brimstone'a. Najpierw odwróciłbym uwagę strażników, gdy on ratowałby koty. Następnie pomógłbym mu uciec przez okno, tarasując drzwi łazienki, przez które chcieli wejść strażnicy. Na sam koniec chciałbym pomóc mu przejść przez pole minowe chroniące fabrykę.

 

JUSTYNA:

Ten dzień chciałabym przeżyć z Willem Treatym, głównym bohaterem serii "Zwiadowcy" (ang. "Ranger's Apprentice"). Byłby to jeden dzień, gdzie byłabym jego uczennicą, czyli czeladnikiem zwiadowcy. Uczyłby mnie jak strzelać z łuku refleksyjnego, rzucać krótkim nożem, posługiwać się tzw. saksą (dłuższym nożem). Pokazałby mi, jak bronić się dwoma nożami przed mieczem oraz krycia się za pomocą płaszcza, który z resztą też bym od niego dostała. Płaszcz ten jest szaro-zielono-brązowy, co sprawia, że nie widać go w cieniu i w lesie. Pod koniec dnia odbyłyby się zawody w strzelaniu z łuku oraz rzucania nożem. Wygrałabym je i Will dałby mi jako nagrodę łuk prosty, z czego byłabym bardzo dumna. Autorem tej książki ("Zwiadowcy") jest Australijczyk, John Flanagan.

 

RAFAŁ:

Po dłuższym zastanowieniu myślę, ze chciałbym spędzić dzień razem z Mowglim. To bohater powieści Rudyarda Kiplinga pod tytułem „Księga dżungli”.

     W powieści tej zafascynował mnie świat zwierząt, który obecnie śledzę w telewizji lub w zoo. Chciałbym razem z tym chłopcem powędrować poprzez dżunglę w poszukiwaniu przygody. Samą przygodą byłoby pomaganie zwierzętom i wyciąganie ich z opresji. Dla mnie najciekawsze byłoby spędzenie nocy w tej dziczy i poszukiwanie pożywienia. Bezpośrednie sąsiedztwo dzikich zwierząt byłoby bardzo ekscytujące i na samą myśl o takim survivalu, aż kręci mi się w głowie.

     Jednak, jeśli chodzi o spędzenie dnia razem z Mowglim myślę, że poszlibyśmy łowić ryby na śniadanie potem w ramach zabawy chętnie popływalibyśmy w zimnej wodzie pod strugami wodospadu, a może…  

      Po wpłynięciu pod wodospad zauważyłem jaskinię, którą zaraz pokazałem Mowgliemu. On, jako ten bardziej odważny zaraz tam wszedł, ja za nim. Skradamy się, żeby nie spłoszyć jakiegoś dzikiego zwierza, które w obronie lub z chęci jedzenia nas nie zaatakował. Nic takiego na szczęście się nie stało, ale dreszczyk tych emocji po prostu jest bezcenny. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu okazało się, że po drugiej stronie jaskini znajduje się ukryte miasto. Nikt tam już dawno nie mieszka, ale przepych i wielkość budowli zaparła nam dech w piersiach. Nieco zarośnięte przez lata zapomnienia nie straciło nic na swej świetności. Od razu postanowiliśmy, że zwiedzimy te budowle i dowiemy się czegoś o ich mieszkańcach. Okazało się, że Mowgli znał to miejsce, ale nie wiedział, że jest do niego dostęp z tej strony od wodospadu. Niedaleko tego miejsca po prostu mieszkał i wchodził tam przez inne wejście. Od wodospadu jednak wyglądał ten pałac jak wyjaśnił Mowgli bardziej imponująco, dlatego nie od razu rozpoznał to miejsce.

      Najważniejsze w tym wszystkim było to, ze mogliśmy spędzić ten dzień razem, a samo poszukiwanie i odkrywanie tyle daje radości, że chętnie spędziłbym z nim nie dzień, ale cały miesiąc.  

 

 

 

 

bottom of page